Uga buga – plemienne okrzyki jaskiniowców. Naszym okiem

Uga Buga to karciana gra imprezowa przeznaczona maksymalnie dla ośmiu osób. Gracze wcielają się w… jaskiniowców, którzy Gra na parę - Uga Buga#3wybierają nowego przywódcę. Każdy z uczestników stara się przekonać innych, że to on powinien zostać „szefem”. Odbywa się to poprzez powtarzanie ciągu sylab i gestów, które za pomocą swoich kart zagrali pozostali. Sylaby to na przykład: uga, cza, miti , ha!, a gesty – pokazanie języka bądź walenie pięścią w stół. Zadanie jest o tyle trudne, że jedyną widoczną kartą, jest ta zagrana ostatnio. Ten z graczy, który się pomyli zbiera karne karty. Posiadacz ich najmniejszej liczby na koniec gry zostaje zwycięzcą.

Okiem gnoma: Prosta i głupkowata gierka, która polega w gruncie rzeczy na tym samym, co dziecięce zabawy w głuchy telefon albo „na bezludną wyspę zabrałbym…”. Duże brawa dla osoby, która wymyśliła hasło promujące Uga Buga – „gra, która pozbawi cię resztek godności i szacunku w 5 minut”, bo nie dość, że jest niezwykle chwytliwe to jeszcze znakomicie oddaje to jak wygląda rozgrywka. Na początku czujemy się lekko rozbawieni i mocno zażenowani. W trakcie gry, gdy emocje biorą górę, proporcje się odwracają – jesteśmy bardzo rozbawieni, a przy tym tylko trochę zażenowani. Obecne na kartach hasła i ilustrujące je obrazki są dość zabawne, a powstające z nich kombinacje, które musimy powtarzać bywają naprawdę komiczne. Uga Buga wydana jest w małej, metalowej puszce – identycznej jak na przykład gry Daję Głowę i Palce w Pralce – która robi dobre wrażenie. Kwadratowe karty są solidne i estetyczne. Uga Buga możemy bez trudu przetransportować na imprezę, bez obawy, że butelki lub sałatka już nie zmieszczą się nam w plecaku. Rozłożona też zajmuje raczej mało miejsca, zresztą ze względu na jej specyfikę, na jedną albo dwie partyjki spokojnie możemy przenieść się z kanapy na dywan, jeśli nie chce nam się nawet trochę sprzątać stołu. Gra generalnie całkiem przyjemna, dość łatwo można namówić na rozgrywkę Gra na parę - Uga Buga#5nawet mocno sceptycznych do planszówek znajomych, ale ma jedną wadę. Szybko się nudzi. Wątpię, żeby znaleźli się tacy, którzy zagrają więcej niż dwa razy pod rząd, a tym bardziej nie wierzę, że Uga Buga będzie obecne na każdej imprezie. Słowem: ciekawa odskocznia, ale jeśli miałby być to twoja pierwsza imprezówka, są lepsze opcje. Jako uzupełnienie oferty party games – jak najbardziej. Dla mnie czwórka z minusem.

Okiem shubgami: Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że można zrobić grę, w której rozpoczynać będzie ten, kto najlepiej udaje mamuta, a wszyscy gracze będą musieli wydawać plemienne okrzyki. Blaszany cykl Rebela udowadnia jednak, że małe i proste gry zamknięte w puszce, chociaż oparte byłyby na najbardziej niewiarygodnym koncepcie, dobrze sprawdzą się na imprezach. Uga buga to właśnie taka imprezówka, która pozwoli nam rozbawić towarzystwo i powygłupiać się w znajomym i lubianym gronie. Wystarczy jeden rzut oka na zasady czy szybkie ich streszczenie i możemy siadać do stołu, wykrzykując „UGA IGA YANKA HA!”. Rozgrywka prowokuje wiele śmiesznych sytuacji, wynikających z przejęzyczenia czy po prostu zapomnienia kolejnej sylaby. Szczególnie głupkowate jest „Uuuuu!” wygłaszane przez współgraczy osoby, która pomyliła ‚kwestię’ czy zbyt długo zastanawiała się nad ciągiem słów. Mnie zawsze myliła się kolejność wyrazów lub o jakimś zapominałam, ale to nie sprawiało, że gra mnie denerwowała czy nie zyskała sobie mojej sympatii. Nie zdobyła też niestety Gra na parę - Uga Buga#4mojego serca – nadal sto razy bardziej wolę Dobble czy Jungle Speed (phi, może jestem nudna, ale to niekwestionowani liderzy). Tak jak powiedział Gnom – miła odskocznia, można spróbować, ale prawdopodobnie i tak wrócimy do starszych, sprawdzonych i NIEZNISZCZALNYCH tytułów. Troszeczkę odstrasza mnie też cena ok. 45 – 50 zł wydaje się jednak lekko przesadzone. Chyba po prostu wolałabym te pieniądze wydać na jakiś inny tytuł. Ale co tu dużo mówić – mimo wszystko jest nieźle. Wykonanie w porządku, frajda jest, hajs się (prawie) zgadza. Nie wszystkim ta gra przypadnie do gustu i – co zauważyłam po moich niektórych współgraczach – może zmęczyć. Zanim kupicie, polecam zagrać u kumpla. Trójeczka. 🙂

Jedna uwaga

  1. Krótko i zwięźle – ubaw po pachy. Doskonały przerywnik dla każdego, w każdym wieku. Oczywiście – gra jest zupełnie inna od Dobble czy Prawo Dżungli, ale zestawiając kilka takich szybkich gier – jest idealna (są idealne) na imprezę czy posiadówę przy winku. ..lub jako przerywnik mózgożernych planszówek.

Dodaj komentarz