Piętaszek – samotne zmagania z wyspą. Recenzja

Gra na pare - Pietaszek#1Piętaszek to zamknięta w zgrabnym, kwadratowym pudełku jednoosobowa gra autorstwa zielonowłosego Friedemanna Friese. Gracz wciela się w Piętaszka, jedynego mieszkańca dzikiej wyspy, na głowę którego nieoczekiwanie spada wielkie nieszczęście. Otóż u wybrzeży wyspy rozbił się statek, a jedyny ocalały, przygłupi Robinson, zamieszkał na plaży. Piętaszek nie jest zadowolony z tej sytuacji, w związku z czym decyduje się pomóc Robinsonowi w opuszczeniu wyspy. Nie jest to zadanie proste, wszak Robinson do zbyt bystrych nie należy, a jakakolwiek wiedza ze sztuki przetrwania też jest mu obca. Na domiar złego, na końcu tej przygody czyhają Źli Piraci, których trzeba pokonać. Piętaszek składa się z szeregu rund, podczas których będziemy próbowali pomóc Robinsonowi w pokonaniu jednego zagrożenia, na przykład walce z dziką bestią albo wybudowaniu tratwy. Zagrożenia przedstawione są na kartach, na których znajduje się też ich siła (zależna od etapu), liczba darmowych kart walki oraz ewentualna nagroda. Po kolei: aby pokonać zagrożenie, musimy za pomocą naszych kart walki osiągnąć wartość równą lub większą sile zagrożenia. Na początku, w zielonym etapie, zagrożenia mają niską wartość siły, jednak wzrasta ona z każdym kolejnym etapem (w sumie są trzy: zielony, żółty i czerwony). Równie słabe są początkowe karty walki, którymi dysponujemy – większość z nich ma siłę 0 lub -1. Przegrywając walkę z zagrożeniem, Robinson traci punkty życia, ale w zamian możemy odrzucić liczbę kart walki równą liczbie poniesionych przez niego obrażeń (czyli różnicę między sumą siły z kart walki a sumą siły z kart zagrożeń). Natomiast jeżeli odniesiemy zwycięstwo, zgarniamy nagrodę w postaci nowych, dużo lepszych niż startowe, kart walki. Poza darmowymi kartami walki, określonymi na karcie zagrożenia, możemy też zmusić Robinsona do większego wysiłku, dzięki któremu kosztem punktu życia mamy możliwość dociągnięcia dodatkowej karty walki. Gdy stos kart walki się wyczerpie, należy przetasować wszystkie wykorzystane (bez tych, które odrzuciliśmy) i dołożyć do nich jedną kartę starzenia się, które zawierają bardzo nieprzyjemne efekty. Gdy zaś wyczerpie się stos kart zagrożeń, tasujemy wszystkie te, z którymi Robinson sobie nie poradził i rozpoczynamy kolejny etap. Po wyczerpaniu się kart zagrożeń w etapie czerwonym przychodzi czas na walkę z bossem – Piratami. Piraci to specyficzne zagrożenie, posiadające na ogół bardzo dużą siłę, ale pozwalające nam na pociągnięcie sporej liczby kart walki.
Piętaszek ukazał się nakładem wydawnictwa Lacerta w 2012. Jego oryginalna nazwa oczywiście rozpoczyna się na literę F i brzmi: Friday.

Tematyka

gnom: 4 – Na forum http://www.gry-planszowe.pl ktoś kiedyś napisał o tej grze, że to najbardziej depresyjny tytuł w dziejach: gra tylko dla jednego gracza, wcielającego się w Piętaszka, którego największym pragnieniem jest pozbyć się ze swojej wyspy Robinsona, żeby móc napawać się samotnością. Coś w tym jest. Ale temat jest przedstawiony dowcipnie („To Friedemann Friese, głąbie” – westchną teraz czytelnicy) i bardzo mi się podoba.

shubgami: 4 – Temat jest kosmiczny (oczami wyobraźni widzę tego wściekłego, klnącego pod nosem Piętaszka w opasce z liści na biodrach, który ze zrezygnowaną miną próbuje pomoc niemrawemu i łajzowatemu Robinsonowi :D) i bardzo fajnie współgra z mechaniką. Podoba mi się, że jest śmiesznie, z lekkim przymrużeniem oka. Friedemann Friese kręci dobrą bekę. 🙂

Mechanika

gnom: 5 – Wahałem się, czy nie postawić czwórki, ale Piętaszek zasługuje na piątkę. Ta gra jest tak skonstruowana, jak powinna być skonstruowana gra jednoosobowa. Jest więc trudna, losowa, krótka i grywalna. Posiada cztery poziomy trudności, a już na pierwszym jest mega ciężko. Szczególnie na początku, kiedy jeszcze nie bardzo wiemy, co powinniśmy robić, bez problemu można odpaść na Gra na pare - Pietaszek#4zielonym etapie i to po raptem kilku kartach zagrożenia. Z czasem, kiedy już się trochę ogramy, jest lepiej, ale to wciąż nie spacerek. Porażki rodzą frustrację, a nawet niewielki progres cieszy. Losowość jest duża i istotna, ale jak inaczej miałaby funkcjonować gra, w której nie ma żywych przeciwników. Dzięki losowości Piętaszek jest regrywalny i tak emocjonujący. Zarządzanie punktami życia Robinsona  budowanie talii kart walki, i zawarte nań specjalne zdolności sprawiają, że jest on dodatkowo całkiem mózgożerny i wbrew moim obawom, pozwala na naprawdę ciekawe zagrania.

shubgami: 5 – Dwie gry i wszystko robimy już intuicyjnie. Gra jest łatwa do nauczenia (jedyne co czasem wylatuje z głowy, zwłaszcza po dłuższej przerwie w grze, to niektóre zdolności specjalne, ale od tego jest instrukcja), ale trudna do przejścia. I to tak naprawdę jest jej zaletą. Podoba mi się, że gra wymaga ode mnie kombinowania, podejmowania różnych decyzji – wcale nie jest takie oczywiste to, że każdą walkę opłaca się wygrać. Piętaszek w pewien sposób uczy ryzyka, co cieszy mnie jako raczej zachowawczego w swej strategii gracza. Tytuł jest emocjonujący i naprawdę szlag chce człowieka trafić, jak polega na ostatnim zagrożeniu w czerwonym (najtrudniejszym) etapie. 😉 Ale po przegranym pojedynku chcesz grać jeszcze i jeszcze, i jeszcze… Zwykle jednak za każdym razem dostajesz kopa i przegrywasz. To jednak naprawdę nie zniechęca. 🙂 Kwestia ogrania ma znaczenie, jak daleko udaje ci się w grze zajść, choć nie determinuje całkowicie rozgrywki – Piętaszek jest jednak dość losowy, choć nie w sposób doskwierający, a po prostu konieczny.

Wykonanie

gnom: 3 – Przyzwoite i nic ponadto. Fajnie, że punkty życia to drewniane meeple (tylko dlaczego przedstawiają liście palmy?), że pudełko jest malutkie, a karty wydają się być trwałe. Natomiast instrukcja jest taka sobie, grafiki mocno średnie. Nie do końca rozumiem, po co są w pudełku te trzy plansze, można spokojnie obejść się bez nich.

shubgami: 4 – A mnie się podoba i już. Nie rzuca mnie na kolana, nie wyprowadza na spacer moich oczu z orbit, ale jest naprawdę fajne. Robinson wygląda jak typowy przygłup (nawet na kartach z napisem „Genialny” ma durną minę :D), co mnie bawi. Poza tym są drewniane pionki, jest zielono i estetycznie. Gra jest super poręczna, co dla mnie stanowi jej dodatkowy atut. Plansze są i może niepotrzebne, jak zauważył Gnom, ale moim zdaniem naprawdę ułatwiają rozplanowanie wszystkich stosów kart. Poza tym lubię plansze. No.

Cena

gnom: 4 – Pomarudziłbym, ale tak średnio jest na co. 45-50 złotych to niezła cena.

shubgami: 5 – Dobra cena, jasne zawsze mogłoby być taniej, ale no ktoś musi też na tym zarobić. A jeśli chce zarobić na czymś co mnie Gra na pare - Pietaszek#2satysfakcjonuje, to ja się na to zgadzam. Zwłaszcza, że tutaj naprawdę nie widzę opcji zejścia z kosztów, chyba, że faktycznie nie byłoby tych plansz. Ale wtedy pewnie mniej zadowoliłoby mnie samo wykonanie gry.

Czas rozgrywki

gnom: 5 – Nie jestem fanem gier jednoosobowych… Cenię sobie towarzyski aspekt planszówek. Dlatego też czasem trudno mi się do Piętaszka zebrać, mimo że bardzo tę grę lubię. I cieszę się, że czas rozgrywki to około 25 minut, razem z rozłożeniem wszystkich elementów. Jak mnie najdzie – zagram trzy razy z rzędu. Ale gdyby partia trwała półtorej godziny, w życiu bym jej nie ruszył z półki.

shubgami: 4 – 25 minut w pełni mnie zadowala, jednak, czasem gra może trwać krócej, dlatego daję czwórkę. Oczywiście, zwykle dzieje się tak wtedy, gdy nie pomyślimy, ale czasem po prostu losowość bierze górę – wybitnie nie podejdą nam karty i do widzenia.

Skalowalność na dwie osoby

shubgami: Gra przeznaczona jest dla jednej osoby i tej kategorii oczywiście nie ocenimy, ale chcę napisać tu parę słów. Grę kupiłam w prezencie dla Gnoma (teraz mu ją podbieram, hihi), jako pewną alternatywę dla gier komputerowych. Każde z nas cieszy samotna rozgrywka, ale wcale nie gorzej bawiliśmy się, grając we dwójkę i wspólnie podejmując decyzje, albo patrząc i czasem doradzając temu, kto akurat zabrał się za to małe pudełko. Jeśli więc macie możliwość wypróbowania Piętaszka w parze, polecam spróbować się tak pobawić. Jeśli tylko jest to osoba, która nie sapie i nie będzie przeżywać każdego „błędu”, to można miło spędzić czas. 🙂

Podsumowanie

gnom: Piętaszek to bardzo fajna propozycja dla wszystkich tych, którzy planszówki lubią, ale brakuje im stałej ekipy graczy. To raczej opcja dla tych, którzy cenią sobie też spotkania towarzyskie w konkretnym celu pogrania, a nie tylko grają od czasu do czasu kiedy się już spotkają. Tym drugim Piętaszek do gustu nie przypadnie, bo będzie im brakowało towarzystwa i wspólnego spędzania czasu. W skrócie: to dobra, szybka gierka, która świetnie działa, ale jest tylko dla jednej osoby.

shubgami: Piętaszek podbił me serce, jest naprawdę świetny. W przeciwieństwie do Gnoma mnie akurat gry jednoosobowe fascynują i myślę, że są czymś rewelacyjnym (nie mówię, że wszystkie, bo wszystkich nie znam, ale chodzi mi o samą ideę. :))! Piętaszek gwarantuje nam emocje, ryzyko, główkowanie, czyli wszystko to, co lubię. Jestem oczarowana i w związku z tym idę teraz grać. Serio, to nie jest jakiś chwyt marketingowy.

Ocena: 86% zadowolenia
gnom: 21/25
shubgami: 22/25
Łącznie: 43/50

Dodaj komentarz