Nie przy stole #3 – Zamiast pluszaka

ilovemybedZimowe wieczory najlepiej spędza się w łóżku. Z dowolnym, gorącym naparem w kubku, który przyjemnie pachnie i jest na wciągnięcie ręki. Miło, jeśli obok nas znajduje się też bliska osoba, z którą możemy podzielić się kołdrą. Jeszcze wspanialej, jeśli okazuje się, że ten ktoś z kim chętnie w łóżku siedzimy/leżymy/robimy cokolwiek innego, lubi gry planszowe. Ostrzegam, obędzie się bez pikanterii, więc jeśli nastawiliście się na recenzję erotycznego asortymentu na rynku gier planszowych – zmieńcie kanał. Będzie bowiem o grach planszowych, które urozmaicą nam czas w łóżku, jeśli wszystko inne (czasem łącznie z partnerem) nas zawiedzie.

Na kanapie

Wieczór zesłańca „na kanapie” wcale nie musi być nudny i pozbawiony towarzystwa. Jakiś czas temu swoją uwagę zwróciłam ku dwóm grom pozwalającym na jednoosobowy pojedynek. Ich atutem oprócz możliwości samotnej rozgrywki jest też wielkość miejsca, które zajmują (zmieszczą się na stoliku kawowym, czy idąc poprzednim tropem – fragmencie pojedynczego łóżka). Onirim i Piętaszek to dwie propozycje, które ukoją ból serca po kłótni z drugą połówką lub pozwolą przetrwać tydzień w łóżku do następnego planszówkowego spotkania. Pierwszy tytuł to świetna wariacja na temat pasjansa. Gracz próbuje wydostać się ze złego snu, w którym nękany jest przez koszmary. Aby udało mu się wyrwać z tej matni, musi otworzyć ośmioro różnobarwnych drzwi. Jak to zwykle z otwarciem drzwi bywa, najbardziej pomocny jest klucz. Tu jest podobnie, choć pewnikiem zdobycia jednych drzwi jest ułożenie kombinacji trzech kart w tym samym kolorze. Ważne jednak by symbole, które występują na kartach, nie sąsiadowały ze sobą. W niektórych przypadkach (polecam zapoznanie się z polską instrukcją [podstawa i dodatki], bądź cierpliwość – niedługo recenzja Onirim ukaże się na naszym blogu) sam klucz wystarczy nam, aby dołączyć do naszej kolekcji kolejne wrota. Onirim, oprócz sennej i nieco zagadkowej tematyki, przyciągnął mnie do siebie przede wszystkim wykonaniem – ilustracje rodem z Dixita, działają pobudzająco na wyobraźnię. Piętaszek (najbardziej depresyjna gra na świecie, jak określił ją Gnom) to pozycja autorstwa szalonego Friedemanna Friese (ten gość musi być szalony, przysięgam). Gracz wciela się w tytułowego Piętaszka, który pomaga Robinsonowi opuścić jego wyspę, aby znów móc cieszyć się samotnością sprzed przybycia rozbitka. W pudełku oprócz kart znajdują się trzy małe, kwadratowe plansze, które właściwie bardziej ułatwiają rozmieszczenie kart, niż faktycznie spełniają jakąś rolę oraz drewniane, zielone znaczniki życia. Rozgrywka dzieli się na trzy etapy trudności (zielony, żółty i czerwony), a w każdym z nich zadaniem gracza jest pomoc Robinsonowi w różnych zagrożeniach, które spotykają go na wyspie. Cała partia kończy się pojedynkiem z piratami i dopiero wygrana z nimi, oznacza zwycięską rozgrywkę. Kolejną propozycją gry, czy może raczej łamigłówki na jedną osobę, jest Samotnik (walka o najbardziej depresyjny tytuł wciąż trwa). Posiadam wersję podróżną, która zmieści się w kieszeni (i która pamięta jeszcze czasy młodości mojej mamy). Samotnik to kwadratowa plansza z dziurkami i pionki, które wtykamy we wszystkie otworki, pozostawiając pusty ten na środku. Naszym zadaniem jest zbicie (po linii prostej) wszystkich pionków nawzajem i pozostawienie jednego, owego samotnika. Wygrana zakłada różne warianty: ostatni pionek może być umiejscowiony na planszy gdziekolwiek lub musi znajdować się na środkowym polu, które na początku gry było puste.

Na łożu

łożeKiedy po kilku dniach powrócimy z banicji, możemy zaproponować naszemu partnerowi spędzenie paru wspólnych chwil. Rozsądne wydaje się wtedy niewychodzenie z łóżka, ponieważ w przypadku ewentualnej kłótni łatwiej bronić zdobycia twierdzy, niż wygonić z niej wroga, kiedy już jest na naszym terenie. Im większe łóżko, tym większa możliwość eksperymentowania z tytułami (dawaliśmy radę i z Cykladami, i z Claustrophobią), ale trzeba pamiętać, że przekłada się to na wygodę przyjętej pozycji. Zwisanie jednym pośladkiem z łóżka i kurczowe trzymanie się prześcieradła nie jest wymarzoną dla mnie opcją, dlatego na łóżkowy pojedynek we dwoję zaproponuję coś „mniejszego”, co być może znacie już z naszych recenzji. W łóżku doskonale sprawdzą się Mr. Jack Pocket (pełna wersja także daje radę), Basilica czy Zakazana Wyspa. Nie mają one ani wielu elementów, ani kruchych figurek, które mogą się pogubić w pierzynie, lub które możemy przygwoździć. Jedyne niebezpieczeństwo kryje się w specyfice interakcji graczy (w Mr. Jacku i Basilice negatywna) podczas rozgrywki – pod tym względem najbezpieczniejsza będzie Zakazana Wyspa, która jest grą kooperacyjną. Zawsze możemy też wyciągnąć Onirim, który oferuje możliwość gry w dwie osoby, lub jasno i wyraźnie wskazać, gdzie kończy się nasza połowa łóżka i wyjąć z nocnej szafki Piętaszka

Dodaj komentarz