Łap totem, dzikusie! Jungle Speed. Naszym okiem

js3Jungle Speed to imprezowa gra skierowana dla od dwóch do dziesięciu (według instrukcji, gdyby się uprzeć, da radę zagrać i w czterdziestu) osób. Składa się z dwóch elementów – osiemdziesięciu kart i totemu. Totem należy ustawić pośrodku stołu, zaś karty z różnokolorowymi symbolami dzielone są pomiędzy wszystkich uczestników. Celem gry jest pozbycie się wszystkich swoich kart – gracze po kolei odkrywają kolejne swoje karty – gdy na stole pojawią się dwa identyczne symbole, gracze, którzy je odsłonili muszą jak najszybciej złapać totem. Ten, który zrobi to pierwszy, oddaje swoje odsłonięte karty rywalowi. Jeżeli ktoś się pomyli – o co nie trudno – i złapie totem w momencie, w którym nie powinien, zbiera odsłonięte karty wszystkich graczy. Poza kartami z symbolami, w Jungle Speed dostępne są również trzy typy kart specjalnych: kolorowe strzałki, które sprawiają, że do chwili ich zakrycia przez inną kartę, nieistotne są symbole, tylko kolory; strzałki do wewnątrz – kto pierwszy złapie totem, wkłada swoje odkryte karty pod niego; oraz strzałki do zewnątrz, które powodują, że wszyscy gracze jednocześnie wykładają nową kartę. Jungle Speed wymaga sporej zręczności , refleksu i spostrzegawczości. Przeznaczony jest dla osób powyżej siódmego roku życia.

Okiem gnoma: Tę grę poznałem bodaj osiem lat temu, na czyżowickim konwencie Tornado i z miejsca pokochałem. Kupiłem ją od razu po powrocie i grywam do dziś. To pierwsza party game, jaką poznałem i to do niej porównuje każdą kolejną. Jej reguły są ultra proste i tłumaczy się je każdemu, niezależnie czy ma 8 czy 80 lat w ciągu dwóch minut, włączając w to krótką prezentację. Sprawdza się w każdym towarzystwie i właściwie każdym miejscu. Grałem w nią z rówieśnikami, rodzicami i dzieciakami ze „starszaków” z przedszkola. Grałem w nią przy stole, na biwaku i na imprezach. W dwie, cztery, osiem i szesnaście osób. I zawsze była rewelacyjna. Nigdy nie kończyło się na pierwszej partii, na ogół wyciągnięcie woreczka z Junglem Speedem oznaczało prawdziwy maraton. Potrzebuje naprawdę mało miejsca, żeby ją przenieść (choć ciut więcej niż Dobble, czy Uga Buga), z rozłożeniem jej też właściwie nigdzie nie majs2 problemu. Wykonanie jest bardzo solidne – wystarczy powiedzieć, że od tych ośmiu lat mam jedną i tą samą wersję i właściwie nic się z nią nie stało. Okej, karty są trochę porysowane, a totem w kilku miejscach lekko obity od upadania na podłogę i skałki czy obijania się od szaf, ale to naprawdę drobiazgi. W świetle powyższych faktów, pozytywnie oceniam również cenę – te sześćdziesiąt kilka złotych to niewiele więcej, niż kosztuje Dobble, a Jungle Speed zdaje się być w stanie przetrwać nasze wnuki i to wcale nie przeleżawszy w szafie, tylko regularnie wyciągany i katowany. Jedyna, maleńka jego wada, to kiepska skalowalność poniżej tych przynajmniej czterech osób. Jasne, można grać na dwie ręce, ale to nie to samo. Niemniej, to party game, a party games nie są robione dla dwóch graczy. Dlatego też dla mnie Jungle Speed zasługuje na najwyższą ocenę – piątkę.

Okiem shubgami: Jungle Speed to chyba tytuł, mówiący coś każdemu graczowi. Wiele osób, które dopiero wkraczają w tematykę gier planszowych lub po prostu lubią od czasu do czasu urozmaicić imprezowanie ze znajomymi, zaczyna od tej pozycji. W naszym najbliższym gronie przyjaciół (od planszy i nie tylko ;)) jest bodaj 5 Jungle Speedów, a żaden inny tytuł (oprócz Carcassonne i Cluedo) się nie powtarza. To musi świadczyć o popularności tej gry i jej ogólnym uwielbieniu. I rzeczywiście – tak jest! Jungle Speed jest jedną z moich ulubionych gier imprezowych, zaraz po Dobble. Tematyka gry jest zabawna, niezobowiązująca, ale odczuwalna – u niektórych można zobaczyć (a także poczuć na własnej skórze) nieprawdopodobną dzikość podczas rozgrywki. Rzucanie się na totem, szczypanie, js4mocowanie się ze sobą, okrzyki „Moja ręka jest wyżej!” albo „Ja byłem pierwszy!” są jak najbardziej na porządku dziennym. Mechanika jest prosta, nie wymaga myślenia. Muszę, jednakże zwrócić uwagę, że propozycja zasad gry dla dwóch graczy naprawdę wydaje się być bardzo głupia. Przyznam szczerze, że nie grałam we dwójkę (Gnom miał okazję) i nie palę się do tej rozrywki. Wolę nie psuć sobie zabawy i zachować Jungle Speeda na spotkania w większym gronie, które dzięki niemu się ożywią. Gra wydaje się nie być najtańsza (65 zł), ale moim zdaniem jest tego warta (drewniany totem i woreczek! ;)). Prawo Dżungli można kupić co prawda za mniej niż połowę ceny  (30 zł), ale takie podróbki budzą mój sprzeciw. Pisząc o Jungle Speed, nie sposób nie zwrócić uwagi na jeszcze jedną kwestię – nową edycję. Trochę nie rozumiem po co ulepszać coś, co już jest dobre i przy tym wcale nie sprawić, że jest lepsze. Stara wersja gry podoba mi się zdecydowanie bardziej, karty mniej błyszczały i były jednak czytelniejsze (zwłaszcza jeśli chodzi o karty akcji). Nie jest to zresztą tylko moja opinia, bowiem egzemplarz, który wygrałam w poprzednim roku (nowa edycja) został wykorzystany może ze 2 razy, kiedy akurat nikt inny nie wziął swojego starego Jungle Speeda na spotkanie planszówkowe. Zwyczajnie wolimy tamte karty (przesiąknięte potem i łzami, na których ślad zostawił niejeden naskórek). Podsumowując, Jungle Speed to gra na piątkę, spodoba się naprawdę każdemu. Planszówkowy pewniak, ot co.

10 Komentarzy

  1. Ilona z Poznania · · Odpowiedz

    Pociągi! Pociągi! Pociągi!

  2. Ilonko (!), recenzja ukaże się w niedzielę. 😉

  3. Ilona z Poznania · · Odpowiedz

    Będę czekać z niecierpliwością. Nareszcie! Juuuupiiiii!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  4. Jeżeli już można składać tutaj zamówienia, to mocno interesują mnie Smallworld, Świat dysku, Munchkin Zombies (lub jakikolwiek Munchkin) i Caylus 😉

  5. Anno, z tych gier mieliśmy jedynie okazję grywać w Smallworld, do którego nie mamy aktualnie dostępu. Jeśli się coś zmieni – mamy na uwadze powyższe tytuły. 🙂 Pozdrawiam!

  6. […] Jest to typowa familijna, wesoła gra, która scala towarzystwo podczas spotkania. Podobnie jak od Jungle Speed, wiele osób rozpoczyna swoje nałogowe granie własne od tej pozycji. I ten tytuł doskonale […]

  7. […] te żółto-niebieskie wzorki. Cena jest moim zdaniem trochę wygórowana, bo porównując do Jungle Speed czy Dobble, które cieszą się nieskończonym potencjałem, Time’s Up! będzie bawiło nas […]

  8. […] przy niej kilka przyjemnych chwil. Taki już urok gier imprezowych, aczkolwiek wydaje mi się, że Jungle Speed czy Dobble lepiej rozruszają uczestników niż Jenga, która wzbudza emocje tak naprawdę dopiero […]

  9. […] wyjazd z grupą przyjaciół czy znajomych warto zaopatrzyć się w Set, Dobble, Time’s Up!, Jungle Speed czy dowolną karciankę, która proponuje nam mechanikę dobrze znanej wszystkim mafii (kiedyś […]

  10. […] Jungle Speed – Jungle Speeda poznałem na legendarnym i nieistniejącym już niestety konwencie Tornado w roku […]

Dodaj odpowiedź do shubgami Anuluj pisanie odpowiedzi